W debacie medialnej często poddaje się do dyskusji skutki dodruku pieniędzy. Spowodowany dodrukowaniem przez państwo pieniędzy sztuczny wzrost konsumpcji jest dla gospodarki bardzo niebezpieczny. Nie zawsze jednak tak musi być. Jak pokazuje historia USA, może stać się zabiegiem ratunkowym. Dowodem na to jest dodruk pieniędzy przez Amerykanów w 2009r., będący reakcją na wybuch kryzysu finansowego. Zupełnie inną drogę obrano w zachodniej Europie. Patrząc na obecną sytuację mieszkańców Hiszpanii, Grecji czy Portugalii widzimy wyraźnie, że zastosowana przez te kraje metoda zaciskania pasa nie wpłynęła pozytywnie na wzrost zamożności mieszkańców.
Sam dodruk pieniędzy zawsze prowadzi do inflacji i głębokiego kryzysu. Polska doświadczyła tego zjawiska w latach 80., kiedy inflacja sięgała 500% rocznie. Aby wprowadzenie do obiegu dodatkowych pieniędzy nie skończyło się katastrofą potrzebne są działania towarzyszące, mające za zadanie pobudzić gospodarkę. W przypadku USA były to gaz łupkowy czy silna armia. Polsce też przydałby się taki zastrzyk energii, który trafi do realnej gospodarki. Pod warunkiem, że Rząd wprowadzi reformy, które pobudzą rozwój gospodarczy kraju, a polscy konsumenci będą na tyle dojrzali i świadomi gospodarczo, że nie pozwolą wypłynąć dodrukowanym pieniądzom za granicę rozwijając inne wspólnoty ekonomiczne.
Jeśli Państwo dodrukuje pieniądze i rozda je obywatelom, a ci wydadzą je na konsumpcję dóbr i usług zagranicznych koncernów to stracimy na tym wszyscy. Gdyby jednak państwo wprowadziło powszechną podatkową ulgę inwestycyjną dla firm lub pozwoliło na odliczanie wydatków inwestycyjnych od podatku dochodowego, a wprowadzone do obiegu dodatkowe pieniądze wypełniłyby tę lukę, miałoby to korzystny wpływ na rozwój gospodarki. Te rozwiązania, w przeciwieństwie do stref ekonomicznych, dają wszystkim firmom równe szanse, ale również motywują do tworzenia nowych miejsc pracy, rozwoju gospodarczego kraju. Większe inwestycje firm będą też przyczyniać się do zwiększania polskiego eksportu. Tylko rodzime firmy, gotowe na globalną konkurencję są w stanie dźwignąć naszą gospodarkę do poziomu zamożnych krajów Europy Zachodniej, co wykazujemy w raporcie Fundacji Pomyśl o Przyszłości, pt. „Wspólnie budujmy naszą zamożność”. Do tego potrzebna jest także świadomość obywateli, by więcej potrzeb konsumenckich w naszym kraju zaspokajały firmy rodzime. To się jednak nie uda bez stworzenia tym firmom dobrych warunków rozwoju, nie gorszych niż obecnym u nas zachodnim koncernom.