Wojciech Molendowicz
Trzy złote rady dla młodego przedsiębiorcy. O czym nigdy nie może zapomnieć prowadząc swój biznes? Na co powinien zwrócić szczególną uwagę?
Nie wiem czy moje rady będę złote, ale z pewnością są praktyczne: NIGDY nie zachłystywać się bezrozumnie sukcesem i NIGDY nie załamywać się porażką. W biznesie, jak w życiu – koniunktura i dekoniunktura przeplatają się sinusoidą, której wykres znamy z matematyki w piątej klasie podstawówki. I nawet jeśli czas niekorzystny biznesowo przeciąga się ponad nasze o nim wyobrażenie i naszą tolerancję na porażkę, to trzeba wierzyć, że to się za chwilę odwróci. No chyba, że wymyśliliśmy sobie jakiś ryzykowny biznes (czy raczej hazard) nie poparty jakąkolwiek analizą rynkową, to faktycznie może być nerwowo, aż do spektakularnego krachu włącznie. No, ale przecież jakieś firmy padają…
Jakie są największe – w odniesieniu do Państwa doświadczeń w Państwa branży – ryzyka i jak sobie z nimi radzić?
Największym ryzykiem jest PYCHA, która w momencie odniesienia sukcesu pcha nas do samobójczego myślenia, że tak będzie już zawsze. Otóż nie będzie tak. Szczytowy punkt sukcesu i najlepszych wyników to ten moment, kiedy powinniśmy się najbardziej martwić o przyszłość firmy, a wielu w takim momencie zwalnia się z dalekosiężnego patrzenia, bo „przecież wszystko się dobrze kręci”. Znam w naszej branży wielki firmy, monopolistów na lokalnym i regionalnym rynku, którzy myśleli, że pozycja lidera jest dożywotnia. I dzisiaj praktycznie już ich nie ma. Tam po prostu nikt nie pomyślał, że trzeba wyobrazić sobie firmę (gazetę, medium, przedsiębiorstwo) za kilka lat, bo otocznie nieustannie się zmienia i zawsze jest ktoś, kto będzie chciał być lepszy od nich.
Jak być skutecznym? Czyli jak docierać z informacją i ofertą do współczesnego klienta na przykładzie Państwa branży? Jak budować długofalowe relacje?
Długofalowe relacje w naszej branży są KLUCZOWE. Kto działa „na wyrwę” – czyli jednorazowo namówić klienta na wydanie u nas pieniędzy, a potem to się zobaczy – ten nie myśli perspektywicznie. Lepiej stracić (w rozumieniu mniej zyskać na transakcji) niż zostawić klienta w przekonaniu, że wydał za dużo w stosunku do tego, co otrzymał. W naszej branży system bonusów oferowanych klientowi obok usług zleconych i opłaconych, jest stosunkowo duży, dzięki czemu można budować u klienta poczucie, iż jest doceniony i „dopieszczony” dużo bardziej, niż opiewała to formalna umowa pomiędzy stronami. Jak skutecznie docierać z informacją? Mozolnie i pracowicie wcześniejszymi produktami, usługami, przykładami realizacji pokazywać, że to właśnie my potrafimy zaspokoić jego zapotrzebowanie, na: reklamę, tekst marketingowy i CSR, materiał prasowy np. wywiad na tematy okołofirmowe, realizację filmu, eventu itd… Myślę, że w naszej branży jesteśmy dobrym przekładem na to, jak budowanie latami relacji z dużymi partnerami przynosi owoce w dłuższym dystansie. Na własnym przykładzie pokazywaliśmy dużym partnerem, którzy wydawali się kiedyś poza naszym zasięgiem, że potrafimy zrealizować ich zapotrzebowanie na różnorakie usługi: od reklamy i tekstu, przez eventy, filmy, książki… Jednocześnie polityką zrównoważonego dziennikarstwa na portalu i w gazecie pokazać, że jednorazowa akcja obliczona na krótki efekt klikalności, nie popchnie nas do szaleństwa opublikowania jakiegoś materiału burzącego to, co przez lata budowaliśmy. Staramy się być przewidywali, nie łamiąc sobie przy tym kręgosłupa moralnego. Historia oceni czy nam się to udało.