W latach 1989-2020 polska gospodarka rozwijała się wolniej niż średnia światowa, a pod względem wzrostu PKB w tym okresie Polska zajmuje – w skali całego świata – dopiero 81. miejsce –  wskazuje raport WEI (Warsaw Enterprise Institute) pod tytułem „2021 – Bilans otwarcia. 30 lat od transformacji ustrojowej, osiągnięcia i zagrożenia”.

Przez wiele lat dziesiątki ekonomistów, polityków i dziennikarzy, z Polski i zagranicy, przekonywało, że po 1989 r. w naszym kraju miał miejsce cud gospodarczy. Mimo, że mnóstwo faktów, chociażby utrzymujące się w Polsce przez ponad dwie dekady bardzo wysokie bezrobocie, sugerowało coś zupełnie innego.

Ciekawie do tego zagadnienia odnosi się raport WEI, pokazując, jak w latach 1989-2020 rozwijała się gospodarczo Polska na tle całego świata. I w takim zestawieniu okazuje się, że nie byliśmy w tym okresie nawet średniakiem, bo nasz PKB rósł wolniej niż światowa średnia. I pod względem wzrostu PKB w latach 1989-2020 zajmujemy w skali całego globu dopiero 81. miejsce. „Nasze wyliczenia wskazują, że nie było „cudu” – piszą autorzy raportu.

W Polsce skumulowany wzrost PKB w tych latach wyniósł 163 proc. Dla porównania: w przypadku Irlandii było to 430 proc., Chin – 1379 (!) proc., Wietnamu – 667 proc., Kataru – 635 proc., Indii – 518 proc.,  Korei Południowej – 344 proc., Singapuru – 412 proc, Tajwanu – 305 proc., Malezji – 400 proc. Indonezji – 336 proc., Zjednoczonych Emiratów Arabskich – 290 proc., Turcji – 285 proc., Izraela – 260 proc., Pakistanu – 257 proc., Chile – 254 proc., Gruzji – 253 proc., Armenii – 278 proc., Tajlandii – 240 proc., a Luksemburga – 187 proc. A to tylko niewielka część krajów, które w tym czasie rozwijały się gospodarczo szybciej niż Polska i ich w przypadku rzeczywiście można było mówić o gospodarczym cudzie. Co więcej, jak pokazuje powyższa lista, nie są to jedynie kraje biedniejsze od nas, gdzie przy tzw. niskiej bazie łatwiej o spektakularny wzrost gospodarczy.

W podobnym tempie, co Polska, rozwijały się w latach 1989-2020 Słowacja czy kraje bałtyckie, a wolniej – dużo bogatsze od nas po upadku komunizmu – Węgry i Czechy. Wolniej od nas rozwijały się też Rosja, Ukraina i Białoruś, Rumunia i Bułgaria (gospodarka Ukrainy nie tylko nie powiększyła się, ale przeciwnie – skurczyła się, tak samo było w przypadku Bułgarii). No i oczywiście niemal wszystkie kraje zachodniej Europy. Ale od nich dzielił nas tak duży dystans (pod względem wielkości PKB na mieszkańca), że do dziś jest on bardzo duży. PKB na mieszkańca w Polsce jest nadal od trzech do sześciu razy niższy niż w bogatych krajach zachodnioeuropejskich (takich, jak Niemcy, Szwecja, Dania, Finlandia, Holandia, Belgia, Austria, Szwajcaria, Norwegia czy Luksemburg). I nawet gdy weźmiemy pod uwagę PKB na osobę przy uwzględnieniu siły nabywczej (różnic w poziomie zarobków i cen w poszczególnych krajach), to nadal różnica między Polską a bogatymi krajami zachodnimi jest ogromna, co można zobaczyć w raporcie WEI na stronie 25:

https://wei.org.pl/wp-content/uploads/2021/12/Bilans-otwarcia-Warsaw-Enterprise-Institute.pdf

Z raportu WEI warto przytoczyć jeszcze inne zestawienie: największych eksporterów świata. Bo w mediach też często pojawia się opinia, że jesteśmy już eksportową potęgą. Ale ta opinia nie ma pokrycia w rzeczywistości. Eksport Polski jest wart 271 mld dolarów, podczas gdy Niemiec – 1380 mld USD, Korei Południowej – 512 mld USD, Meksyku – 418 mld USD, Wietnamu – 283 mld USD, a dużo mniejszych od nas krajów: Belgii – 420 mld USD, Holandii – 675 mld USD, Szwajcarii – 319 mld USD, Tajwanu – 347 mld USD, a Singapuru – 363 mld USD.

Na koniec optymistycznie: jak podkreśla Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha, w Polsce po 1989 r. miał rzeczywiście miejsce pewien bezprecedensowy cud gospodarczy. Polegał on na tym, że w bardzo krótkim okresie powstały w naszym kraju 2 mln nowych firm. Tym cudem była więc eksplozja polskiej przedsiębiorczości. Niestety, w kolejnych latach była ona coraz bardziej pętana i duszona rosnącą biurokracją, mnożącymi się nowymi przepisami, coraz większymi obciążeniami nakładanymi na firmy przez państwo, coraz mniej przyjaznymi warunkami do prowadzenia biznesu, często nieżyczliwie nastawioną do przedsiębiorców administracją, uprzywilejowaniem zagranicznych inwestorów (kosztem polskich firm), słabością państwa wobec przestępców czy korupcją. Kolejnym więc cudem było to, że bardzo duża część powstałych po 1989 r. polskich firm przetrwała po dziś dzień i rozwinęła się – mimo tak trudnych warunków. I dlatego tym firmom, ich właścicielom i szefom, należy się wielkie uznanie. To oni powinni być naszą dumą.

YouTube